Znacie Kevina Mitnicka? To najsłynniejszy hacker na świecie, o którym Hollywood nakręcił film (Takedown, 2000). Zapewne słysząc słowo „hacker”, większość osób ma w wyobraźni obraz typowego „kujona” we flanelowej koszulki, który od komputera odchodzi tylko po to, aby zaspokoić swoje podstawowe potrzeby życiowe. Dużo mniej osób jednak wie, że Mitnick swój sukces zawdzięcza nie tylko znajomościom systemów komputerowych, ale także socjotechnice i tzw. dumpster divingowi (brzmi mądrze, lecz chodzi o pospolite grzebanie w śmieciach, w tym przypadku w poszukiwaniu przydatnych danych). Wszak najsłabszym ogniwem każdego systemu jest zawsze człowiek.
Mitnick, w książce „Sztuka Podstępu” udowadniał jak wiele ważnych informacji można znaleźć w pojemniku na odpady umieszczonym obok siedziby firmy. Dane pracowników, numery kont bankowych, korespondencję i wiele innych. Posiadając taką wiedzę, manipulowanie pracownikami okazywało się czynnością dziecinnie prostą.
Jednakże wciąż w bardzo wielu organizacjach, kiedy przywołany zostaje temat zastąpienia papierowych dokumentów elektronicznymi, pracownicy obawiają się o bezpieczeństwo. Brak wiedzy, ignorancja czy zbytnie przyzwyczajenie do papieru? Przyjrzyjmy się jakie największe zagrożenia niesie ze sobą wykorzystywanie papierowych dokumentów.
1. „Gdzieś się zapodział”.
Około 50% przypadków naruszenia bezpieczeństwa danych wynika z zagubienia dokumentu papierowego. I nic dziwnego. Często wędrują one po całej firmie, od działu do działu. Składane są na kupki, wkładane do segregatorów i szuflad. Przechodzą przez ręce kilkunastu(dziesięciu) pracowników i tylko kwestią czasu jest jak któryś z nich się zapodzieje. Nie ma jasnej ewidencji u kogo się aktualnie znajduje, kto i kiedy zmienił jego położenie. Pół biedy, jeśli został źle skatalogowany. Dużo gorzej w przypadku gdy trafia w niewłaściwe ręce. A konkurencja nie śpi…
2. „Tego tu nie było”.
Kolejnym zagrożeniem jakie stwarzają dokumenty papierowe jest manipulowanie danymi. O ile w systemie klasy BPM/DMS, który pilnuje użytkowników w trakcie wprowadzania informacji, bardzo ciężko jest zawrzeć nieprawdziwe informacje (szczególnie jeśli system ten jest zintegrowany z OCR i na podstawie skanu uzupełnia pola). O tyle w przypadku dokumentu papierowego, zamienienie trójki na ósemkę czy sfałszowanie podpisu jest dużo łatwiejsze.
3. „A te dokumenty to pana?”
Dokumenty swobodnie leżące na biurku, zostawione w ogólnodostępnej drukarce, w koszu na śmieci, niezamknięte szafki, omyłkowo wysłane faksy itd. Potencjalnych zagrożeń jest wiele, a nieautoryzowany dostęp do poufnych informacji może być fatalny w skutkach. Tymczasem elektroniczny obieg dokumentów pozwala na zdefiniowanie kto będzie miał dostęp do których informacji. Ponadto dane mogą być szyfrowane i nawet w przypadku kiedy dostaną się w niepowołane ręce, mogą być chronione.
Wnioski
„Jeżeli jesteśmy do czegoś przyzwyczajeni, sądzimy, że nam się to sprawiedliwie należy. Postęp nie ma większego wroga niż przyzwyczajenie”. Przytoczone słowa José Martíego, perfekcyjnie wręcz odzwierciedlają największą przeszkodę, która stoi na drodze do pozbycia się papieru. Ludzkie nawyki bywają największą barierą w implementacji nowych rozwiązań. Należy jednak patrzeć na nie z punktu widzenia korzyści: większej produktywności, bezpieczeństwa, a w efekcie i wygody. Bo gdy przyzwyczaimy pracowników do nowego sposobu działania, nie będą już chcieli wracać do starych metod.
Dodaj komentarz